Uwaga!

09 czerwca, 2015

Przygotowania do kąpieli

Zatrzęsła się z zimna, będąc w samej bieliźnie. Spojrzała wpierw na swój stanik udekorowany błotem, tak jak jej twarz i pozostałe części ciała. Skierowała następnie wzrok na poszarpaną sukienkę będąc w koszu na pranie. Wykrzywiła wargi w niefrasobliwym uśmiechu.

Dziś rano dostała tę białą kieckę w różyczki. Była niezwykle zwiewna. Założyła ją, zadowolona z nieoczekiwanego podarunku i pobiegła do niego. Sukcesywnie przypominała sobie, co działo się po kolei. Przywitanie. Krótka wymiana suchych zdań. Potem ją porwał do lasu. Burza, szarpanie się, turlanie i prosto w błoto. Co prawda, jak wracali, oboje przekrzykiwali się z grzmotami, emanując swoją głośną radość. Teraz jej nie było do śmiechu.

Spojrzała na Matta. Wydawał się w zdecydowanie lepszej sytuacji. Miał na sobie strzępki czarnego T-shirtu z nieznanym jej logiem zespołu, dżinsowe spodnie oraz ciemny pasek, jak i czarne skarpetki. Ogólnie oceniając, zawsze wolał ubierać się na sportowo. Garnitury omijał szerokim łukiem. Chociaż zielonooka twierdziła, że przy jego budowie ciała, naprawdę prezentowałby się w nich dobrze.
Tym razem spodnie zsuwały się z bioder Wolfa, pokazując markę jego bokserek. Przemył brudną twarz, jednocześnie stwierdzając, że temperatura wody jest odpowiednia. Problem stwarzało zupełnie co innego.
- Nie ma ciepłej wody na dwie osoby. – spojrzał na nią otwarcie, przekazując stan ilościowy ciepłej H2O. Milczała. 

Taksowała go od góry do dołu, nieznacznie przygryzając wargę. Jego włosy, białe niczym śnieg na biegunach, były w standardowym nieładzie. Sprawiały wrażenie, że fryzjer obciął każde pasmo na inną długość. Obecnie za długa grzywka przesłaniała jego oczy. Krwawe tęczówki spojrzały na dziewczynę i, jak to miał w zwyczaju, przygryzł blade, cienkie wargi w parszywy sposób. Podeszła do niego bezprecedensowo i zdarła z niego ostatnie strzępki ubrań, które zachowały się na marmurowej skórze Matta. Przy jej dotyku zawsze czuł się w pierwszej chwili zdezorientowany, jakby miał obawy, co do swojego oraz jej kolejnego kroku. Dotykając jego ramion, wyczuła napięte mięśnie, jak i widoczne gołym okiem żyły. Łatwo wyłapała puls w dole łokciowym. Zostawiając jego ręce oraz ramiona, przeszła opuszkami palców na jego klatkę piersiową. Złośliwie zahaczyła o jego sutki. W odpowiedzi usłyszała złowieszczy pomruk i spostrzegła jego śniące, ostre kły. Nie przejęła się tym zbytnio, badając uważnie naprężone mięśnie. Podrapała go nieco po umięśnionym brzuchu. Tym razem uraczył ją westchnięciem.
Sięgnęła jeszcze niżej. Bezproblemowo i szybko rozpięła guzik spodni i uporała się z zamkiem, nim cokolwiek Matt mógł zrobić. Materiał zsunął się do jego stóp. Przyglądnęła się jego bokserkom z nieukrywanym zainteresowaniem. Atmosfera w łazience stawała się co raz słodsza przez unoszące się w powietrzu feromony. Podbrzusze nie było całkowicie zakryte. Na jasnej skórze, było coś czarnego. Ciekawska ręka odchyliła w niedyskretny sposób materiał, ujawniając tajemnicę tatuażu - loga Batmana. Superbohater – parsknęła w myślach. Złapała go za pośladki. Zaskoczony chłopak naprężył się jeszcze bardziej. Dziewczyna potwierdziła plotkę powtarzaną przez wszystkich, którzy obserwowali przez spodnie tyłek Wolfa. Był cholernie kształtny. Zerknęła na jego nogi. Umięśnione. Idealne do biegania

Podniosła wzrok. Przez jego sto osiemdziesiąt cztery centymetry miała problem, by przyjrzeć się bladej twarzy. Wyczuła jego płytszy oddech. Jej rozbawione oczy na chwile się zamknęły, a ciało drgnęło w lekkim spazmie śmiechu.
- Hej, Wolf, ile ty ważysz? – wymruczała. 
Ten zmrużył oczy, również rozbawiony tym pytaniem.
- Chyba siedemdziesiąt sześć kilogramów – uchylił powieki, aby zerknąć na zielonooką.
Parsknęła głośno rozładowując atmosferę i znów przyglądnęła się mu.
- To boli? – rzekła po chwili zastanowienia, wskazując na czerwoną pręgę na szyi. Pod nią tętniła aorta.
- Boli w inny sposób – westchnął, ona zaś opuściła głowę. Skrzywił się wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu spraw. Bezczelnie przesunął dłońmi po jej plecach, rozpinając zapięcie stanika.
- Idziemy się myć – warknął jej do ucha władczo.
I poszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz