Uwaga!

06 kwietnia, 2015

2. Poznaj mnie - czyli kontynuacja "Dwie szkoły"

Alina też spojrzała mu w oczy. Tak bezprecedensowo. Nacisk na brwi automatycznie znikł. Jej spojrzenie było rozczulające. Poczuła silną więź z tym chłopakiem, którego wcale nie znała. Zaufanie do niego zrodziło się bez przyczyny. Po prostu było.
Ta chwila upojenia trwałaby dłużej gdyby nie James i Mathias zmierzający do bram z siatką w ręku. Powinna zareagować. Wcześniej było jej obojętne czy połączą szkoły czy nie. Jednak teraz poczuła usilną chęć chronienia chłopaka przed nieuzasadnionym gniewem brata. Z drugiej strony zaś nie chciała się z nim teraz rozstać. Byli co raz bliżej. Czerwonowłosy stracił kontakt z rzeczywistością.
Zawiesiła mu się na szyi. Nie rozumiał do końca czemu tak się dzieje. Nie mógł pojąć jakim cudem ta dziewczyna zawładnęła jego osobą. Ich oddechy się mieszały. Ewidentnie panowała między nimi chemia, która była bardzo specyficzna.
Ona zmrużyła oczy i zapytała:

- Jak masz na imię?
- Kastiel. - rzekł z pewną dzikością.
- Alina – wypowiedziała melodyjnie.

Podniosła błyskawicznie wzrok. Spojrzała w stronę ulicy i rzuciła się do ucieczki. Zdziwiony chłopak zastanawiał co to mogło znaczyć. Lekko z szokowany zobaczył tą dwójkę - blondyna i Jego. Tak. Teraz wiedział czemu dziewczyna uciekła.

~*~

Bez namysłu pobiegła do jakieś sali. Wparowała jak burza, a nauczyciel siedzący przy biurku podskoczył.
Na szczęście był to biolog. Alina przetarła czoło. Belfer zaś rzekł:

- Co tak wcześnie? - spytał, wstając.
- Ah, panie profesorze nic wielkiego, taka zabawa z bratem w chowanego. Wie pan może gdzie mamy i z kim?
- Tu i ze mną. - uśmiechnął się nauczyciel.
- Świetnie. - powiedziała zadowolona.

Doszła mozolnie do trzeciej ławki pod oknem. Oparła swoje plecy o kawałek ściany, który był swoistą podziałką między naturalnym światłem padającym do pomieszczenia.
Dziewczyna zaczęła analizować to co się wydarzyło. Gdy przypomniała sobie jego orzechowe oczy, przeszył ją dreszcz. Nagle zadzwonił jej telefon. Brat. Westchnęła.

- Gdzie ty się podziewasz? - warknął zirytowany.
- Jestem w sali. -odpowiedziała lodowatym głosem.
- Ok. Możesz zdradzić gdzie i z kim? - Mathias zmienił ton na bardziej przyjemnym dla ucha.
- W szesnastce. Z biologiem. - rzekła obojętnie.
- JEST!!! - usłyszała radosny okrzyki. Zapewne Richard i Paul.
- To ja wam zajmę miejsca.
- Nie pójdziesz zagrać w nogę? - spytał się zdziwiony brat.
- Dziś nie.
- Hmm – mruknął Mathias – To do zoba …
- Czekaj! - krzyknęła do niego.
- Co? - zaciekawił się chłopak.
- Kupiłeś może Pepsi Twist? - zapytała go z pewną obawą.
- Taaa... - i rozłączył się.

„Co ja sobie wyobrażałem? Że się z zmieni?” - spojrzał z wstrętem na komórkę.

- Gramy? - wyrwał go z zamyślenia ryk Paula.
- Tak, już.

~*~

Kastiel stał i oglądał z zaciekawieniem tabliczkę szkoły.

- Gdzieś ty się podziewał? - spytał zirytowany Nataniel

Czerwonowłosy był zbyt dobrym humorze by mu odpowiedzieć i tylko ironicznie uśmiechnął się do siebie i ruszył.
Lysander był zaniepokojony, ale nie dał po sobie tego poznać.
Przekroczyli próg liceum. Uderzyły ich przyjemne kolor, które panowały wszędzie. Nie było przesłodzone jak w Amorisie. Placówka wyglądała jak biuro i zarazem przedszkole. Dzięki tej atmosferze, wszelkie obawy znikły jak ręką odjął. Nowo-przybyli poczuli się pewniej. Kastiel spojrzał w niebo.

- Będzie tu zajebiście. - i uśmiechnął się sam do siebie.


~*~

Amber jak zwykle spóźniona. Jak zwykle nie miała ochoty, by ujrzeć szkołę nawet jeśli byłaby nowa.
W jej głowie panował dziwny strach przed utratą statusu księżniczki. Wpatrywała się w lustro. Zmarszczyła gniewnie brwi. „Koniec! Koniec z Kastielem, Lysandrem i z moim bratem” - krzyknęła ze złością w myślach. Na jej twarzy powróciło opanowanie, bo przecież w myśl zasady „złość piękności szkodzi” uspokoiła się. Starała się myśleć pozytywnie. „ Może spotkam kogoś nowego? Znacznie interesującego? Nie, nie, nie czaruję się i nie robię złudnych nadziei”
W końcu udało jej się wyjść z domu i udać się do liceum. Oczywiście spotkała się z Li i Charlotte. Dziś wyjątkowo nie rozmawiały ze sobą. Starały się wyjątkowo nie spóźnić.
W sali 16 znalazły dwie minuty przed rozpoczęciem się lekcji.
Amber szybko rozglądnęła się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Zatrzymała wzrok na ławkach pod oknem. Jej świadomość wyłączyła się. Istniał tylko on. Jego włosy, oczy. Nie mając o tym pojęcia, kontrolował każdą komórką jej ciała w tej chwili. Jej oczy były szeroko rozstawione tak aby go pochłaniać całą jego osobę.
- Amber chodź. - zawołały koleżanki.

Usiadła i powróciła do obserwowania swojego obiektu.
Richard krzyknął:

- Mathias no weź, nie zagrasz z nami. - popchnął lekko szatyn niebieskookiego.

Chłopak nie odpowiedział tylko przeczesał swoje czekoladowe włosy, co u biednej Amber wywołało palpitacje serca.
Próbowała oddychać miarowo, ale bezskutecznie. Zaczerwieniła się. „Boże chyba się zakochałam” - i spojrzała w sufit.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz